Oto przykład: pewna dosyć złośliwa kobieta często się z kimś kłóciła, ubliżała, źle się wyrażała o innych, słowem źle się zachowywała. Tak też sama o sobie mówiła, że jest złośliwa! Potrafię być chamska i każdemu dać odpór! Inna zaś kobieta uważała się za potulną ofiarę. Mówiła o sobie, że jest łagodna i potulna! Lubię kotki i kwiatki – twierdziła. Uwielbiam swoich przemiłych krewnych! Ale odzywała się źle o innych ludziach, była mściwa, nikomu nie potrafiła wybaczyć i szukała sposobów, by komuś napaskudzić.
Która z tych kobiet poważnie zachorowała? Myślę, że intuicyjnie się domyślacie – ta druga. W psychologii to się nazywa „złośliwa ofiara”. Stało się tak ponieważ uważała się za dobroduszną i nieszkodliwą. Świadomie tak siebie traktowała. Tyle że podświadomość doskonale wiedziała, że tak nie jest. W podświadomości istniały wściekłość, złość i zawiść… Żyły tam swoim życiem. Kobieta nie chciała uznać, że żyją w niej te demony i odpowiadają jej istocie. Była jak okrutna tygrysica, która demonstracyjnie żywi się marchewką i kwiatkami. Udaje wegetarianina i sama w to wierzy, a potem ginie z głodu nie rozumiejąc swojej prawdziwej istoty.
Jest udowodniono naukowo, że złośliwość szkodzi zdrowiu. Szkodliwy jest gniew, rozpamiętywanie, mściwość i robienie podłości innym. O wiele jednak bardziej szkodliwe jest udawanie przed samym sobą kogoś, kim się nie jest. Być obłudnym nie w stosunku do innych, lecz do samego siebie. Przeżuwać ostrymi kłami sałatkę z niezapominajek, wmawiając sobie, że jest to odpowiedni pokarm…
Nie da się ciągle ukrywać przed sobą swoje własne demony; w takim przypadku zaczynają one pożerać właściciela. Żyją wówczas swoim odrębnym, własnym życiem i nie są częścią osobowości, są natomiast osobnymi, złośliwymi istotami. Napadają na tego, kto trzyma ich na uwięzi, na właściciela. W postaci choroby lub kontuzji, a czasami i gorzej.
Zatem trzeba uczciwie przyjąć swoje cechy. Jeśli ktoś jest złym człowiekiem, niech uświadomi sobie, że jest zły. Okrutny, bezlitosny, chytry… Dlatego złośliwcy prawie nie chorują. W głębi duszy oceniają siebie prawidłowo.
„Dobrzy ludzie” natomiast, którzy niczego nikomu nie potrafią wybaczyć, zazdroszczą, atakują i obrzucają obelgami tracą zdrowie i siły. Najlepiej więc być dobrym z umiarem. Przyznawać swoje wady. Znać swoje cechy, te dobre i nie zbyt dobre… I oczywiście nie czynić nikomu zła, nie atakować, a odpierać ataki. Pomoże to zachować zdrowie fizyczne i psychiczne.
Anna Kirjanowa
zen.yandex.ru/media/anna_kiryanova
Tłumaczenie: Tatiana Jankowska