Jak działają „podwójne przekazy” w komunikacji

Kiedy mój wujek był małym chłopcem (w przyszłości został fizykiem, znanym naukowcem) dopuścił się pewnego wybryku. Był to bardzo niebezpieczny wybryk. Otóż, wziął kabel z wtyczką, przymocował przy drugim końcu kabla drugą wtyczkę, a następnie włożył te dwie wtyczki do dwóch gniazdek. Nastąpiło spięcie, prąd wysiadł na długie godziny. To było bardzo dawno temu, w tamtych czasach dzieci zostawiano na długo bez opieki. Na szczęście wujek nie ucierpiał, ale ten eksperyment zapamiętał na całe życie. Właśnie tak, w przybliżeniu, reaguje mózg człowieka na podwójny przekaz, „podwójne wiązanie”. Krótkim spięciem i zniszczeniem przewodów.

….Do młodego człowieka w szpitalu przyszła w odwiedziny matka. Był to szpital psychiatryczny, młodzieniec był chory psychicznie, ale jego stan stopniowo się polepszał. Na spotkaniu był obecny lekarz, żeby obserwować pacjenta, na wszelki wypadek… Nastąpiła wzruszająca scena: mama wyciągnęła ręce, by przytulić syna i z tkliwością zarzuciła mu, że nie cieszy się na jej widok. Zupełnie nie okazuje uczuć! Syn pochylił się w stronę mamy, chcąc ją objąć, ale ta natychmiast się cofnęła i dobrotliwie rzekła: „Jak to? Od razu się chcesz przytulać? Porozmawiajmy o twoim samopoczuciu. Mam nadzieję, że czujesz się lepiej”. Syn zaczął opowiadać, że czuje się dużo lepiej, ale mama go nie słuchała, opowiadała różne rzeczy, zadawała nowe pytania. Syn zaczynał odpowiadać na pytania, ale mama zmieniała temat. Koniec końcem młody człowiek dostał ataku wściekłości i został zabrany do sali, by kontynuować leczenie.

Lekarz natomiast zrozumiał, dlaczego młody człowiek postradał zmysły. W trakcie spotkania on też był bliski szaleństwa. Na tyle sprzeczne były wypowiedzi i gesty kobiety, a zatem jak i na co reagować było niejasne. Po każdej reakcji następowała „kara” – obraza i delikatny zarzut. Słowem, „i tak źle, i tak niedobrze”. Biorąc pod uwagę, że syn od urodzenia przebywał w takiej atmosferze, nie ma co się dziwić, że w końcu postradał zmysły. Taka sytuacja rodzinna nazywana jest układem, prowadzącym do schizofrenii, gdyż stanowi jedną z przyczyn schizofrenii, która w dawnych czasach miała nazwę „rozdwojenie jaźni”. Przy czym, jeśli ewakuować pacjenta ze schizogennej rodziny, jego stan po pewnym czasie ulega poprawie. Wystarczy jednak wrócić i wszystko zaczyna się odnowa…

„Podwójne wiązanie”, opisane po raz pierwszy przez Gregory’ego Batesona, ma w psychologii wiele określeń, a każde z nich wywołuje zgrozę i trwogę: „podwójny węzeł”, „podwójna komunikacja”, „podwójna pułapka”, „podwójna zasadzka”… Znajdując się w takiej sytuacji, człowiek dosyć szybko, albo popada w chorobę psychiczną, albo urządza bunt, lub też przestaje się sprzeciwiać i pogrąża się w psychologiczną niewolę, w stan całkowitego otępienia, w „stan hipnotyczny”. Nie należy się dziwić: mózg otrzymuje dwa diametralnie sprzeczne rozkazy jednocześnie, a za wykonanie lub niewykonanie wytycznej następuje nieunikniona kara…

Błędem jest myśleć, że „podwójny przekaz” – „podwójne wiązanie” jest zaledwie sprzecznym rozkazem w rodzaju „zostań tam, chodź tutaj”. Ten komunikat jest zbyt prosty, niedorzeczny i dlatego brzmi zabawnie. „Podwójne wiązanie” jest o wiele bardziej niebezpieczne, gdyż są to dwa różne rodzaje komunikacji, dwa różne sposoby przekazu informacji. Przykładowo, „biję ciebie, ponieważ cię kocham i chcę wychować na dobrego człowieka”. Podważać takie stwierdzenie nie ma sensu nie tylko dlatego, że tym samym można podwoić ilość wymierzanych razów – dziecko nie ma logicznych argumentów, zarzutów w stosunku do każdej z dwóch części podwójnego przekazu. Przekaz ten jest niby podyktowany miłością, ale przesiąknięty złością i tłumaczy zadawanie bólu. W wyniku tego do cierpienia fizycznego dochodzi cierpienie duchowe.

W gruncie rzeczy, rodzice zażartych tyranów i zabójców też wychowywali swoje dzieci. Mało prawdopodobne jest to, że od wczesnego dzieciństwa uczyli ich popełniania zbrodni, nawet najgorsi rodzice tego nie uczą. Przeciwnie, uczą dobroci i poczciwości, tłukąc prawie na śmierć, tak jak Hitlera, kiedy był małym chłopcem. Uczciwy, bogobojny ojciec bił go tak, że Adolf tracił przytomność na kilka godzin. Przy czym chłopcu wpajano, że należy być dobrym i uczciwym, katując go jednocześnie w bestialski sposób.

Prawie wszyscy przyszli zabójcy byli ofiarami okrutnego traktowania w dzieciństwie. Ktoś powie: i co z tego? Dobrzy ludzie też nie mieli usłanego różami dzieciństwa, byli bici i poniżani. Astronoma Keplera matka też katowała do nieprzytomności, kiedy była pijana. Rzecz jednak w tym, że matka zwyczajnie tłukła chłopca, wyżywając się na nim. Rodzice Hitlera jednak wychowywali swoje dziecko: należy być posłusznym i dobrym! Używając tych słów katowali do nieprzytomności. „Podwójne wiązanie”, katowanie jako przejaw rodzicielskiej miłości, okazało się nie do przyjęcia dla jego umysłu… I stało się to, co się stało.

Crowley, będący niegdyś dzieckiem, chłopcem Aleister’em, miał bardzo dobrych i bogobojnych rodziców, którzy należeli do jakiejś sekty. Ojciec nauczał i rozpowszechniał literaturę religijną. Dobrzy i uczciwi ludzie. Syn jednak wyrósł na okropnego człowieka… I nie ma w tym nic dziwnego, zachowały się fragmenty rozmów ojca Crowley’a z tymi, kogo on kierował na właściwą drogę. Te fragmenty rozmów są nie do przyjęcia; w nich zostają zbezczeszczone i pozbawione wartości wszystkie osiągnięcia człowieka, dominuje mowa o karze i Sądzie Ostatecznym, który spotka każdego. Wszyscy zostaną ukarani i to w bardzo surowy sposób dlatego że Pan wszystkich kocha i … usmaży na wiecznym ogniu – z miłości. Kochający tak zazwyczaj się zachowują, czyż nie?

Słuchając ojcowskich kazań, dziecko utwierdziło się w przekonaniu, że należy trzymać się z daleka od Boga i jego niezwyczajnej miłości. I zmienił , że tak powiem, front. Rodziców się wyrzekł, po czym oni ze względu na okoliczności zmarli, odziedziczył spadek i zszedł na manowce. Tyle nawyczyniał, że nawet opowiadać się nie chce. Ciekawe jednak jest to, że propagatorowi satanizmu wystawiono diagnozę – schizofrenię. Właśnie ta choroba najczęściej jest skutkiem „podwójnego wiązania”. Oto odpowiedź na pytanie, dlaczego dobrzy rodzice mają bardzo, ale to bardzo złe dzieci. Mimo to, że mama i tata uczyli ich uczciwości, dobroci i posłuszeństwa – jak każdy normalny rodzic.
Pewien ojciec nakazywał swojemu synowi: „Nigdy i nikomu nie pozwalaj się obrażać, ty gnido!” Dobre pouczenie, lecz nie do wykonania – trzeba znieść obrazę, która została wypowiedziana! „Żebyś ty jak najszybciej wyszła za mąż, chociaż komu ty jesteś potrzebna?! Wątpię, że znajdzie się idiota, który się z tobą ożeni” – wskazanie na samotną przyszłość, chociaż są to słowa matki, która kocha swoją córkę. Mówi, że kocha.

Podwójnego wiązania dokonuje się niekoniecznie słownie. Jedna z dwóch części przekazu może być werbalna, a druga – to mimika, gesty lub zachowanie tego kto daje rozkaz. Słowa są odbierane przez drugi system sygnałowy, a reszta bodźców – przez pierwszy. Z tego względu taki przekaz wywołuje jeszcze większe spustoszenia. „Trzeba być uczciwym w każdych okolicznościach!” – mówi ojciec, a jednocześnie prosi przekazać, że nie ma go w domu, albo kłamie matce w oczy. „Podziwiam twój występ” – mówi matka, jednocześnie całą swoją postawą dodaje: „strasznie mnie rozczarowałeś, żałosny nieudaczniku!” „Kocham cię, idź już spać! – oznajmia matka, chcąc pozbyć się dziecka, odpychając go od siebie. Bywa też, że dziadek upija się po powrocie z zebrania abstynentów, na którym wygłaszał mowę o szkodliwości alkoholu… „Trzeba wszystkim wybaczać”, mówią okrutni i mściwi ludzie. „Trzeba być uczciwym”, uczy złodziej swoje dzieci. W takich przypadkach zachowanie człowieka jest zaprzeczeniem jego słów.

Nie nadaremnie Puszkin gorąco protestował przeciwko wydaniu memuarów kata Sansona w Rosji. Lepszego przykładu „podwójnego wiązania” nie sposób znaleźć! Ciężar po przeczytaniu takiej moralizującej i sentymentalnej książki zostaje na całe życie; po umyciu rąk i zmianie ubrania (miejmy nadzieję), kat zaczynał umoralniać, uczyć dobroci i odwiecznych prawd z lekkim sercem przypominając tych, których torturował i pozbawiał życia. Znając biografię autora i jego osobowość, można nieco postradać zmysły po przeczytaniu tych dobrotliwych rozważań, które nie zawierają niczego cynicznego, bądź złego. Jedynie dobre, jedynie ludzkie i humanitarne.

„Podwójny przekaz” – „podwójne wiązanie” działa destrukcyjnie nie tylko w rodzinie. Nie tylko w rodzinie z pułapkami i ślepymi zaułkami można stać się przestępcą, satanistą, czy schizofrenikiem lub wszystkim razem. Do „podwójnych wiązań” może dochodzić w sferze polityki, kiedy to jedno rozporządzenie jest sprzeczne z drugim. „Będziemy wspierać rozwój małych firm” – „Przy czym podatki i kary dla małych przedsiębiorstw powinny wzrosnąć”. „Przyjaźnimy się z tym wielkim krajem, choć wiemy, że zamieszkują go zacofane dzikusy – nasi wrogowie”.

Im więcej „podwójnych wiązań” w polityce, tym mniejsze zaufanie w stosunku do władzy. I, możliwe, tym więcej w kraju psychicznie niezrównoważonych ludzi. Tym wyższy poziom agresji i alkoholizmu, bo reagować tak, czy owak trzeba, ale jak – nie wiadomo. Nie zawsze można uciec i uwolnić się od sprzecznych wytycznych, za niewykonaniem których stoi kara. „Podwójne przesłanie” właśnie polega na tym, że ofiara znajduje się pod całkowitą władzą tych, kto ją dręczy. Na wojnie, na przykład, „podwójne wiązanie” może stać się przyczyną porażki i zguby nawet silnego wojska, gdyż sprzeczny i dwuznaczny rozkaz jest o wiele bardziej niebezpieczny, niż bezpośredni atak wroga.

Z punktu widzenia „podwójnego wiązania” w pojęciu „zły urok” nie ma żadnej mistyki; jest to reakcja centralnego układu nerwowego na sprzeczny przekaz, na różnicę pomiędzy informacją werbalną i niewerbalną. Szczególnie narażeni są na tak negatywny wpływ dzieci; dziecko jest wzorem całkowitości. Jeśli dziecko kocha, to kocha całkowicie, jak i całkowicie się zachwyca, czy też się cieszy całym sobą, całym sercem, bez reszty… Dziecko słyszy dobroduszne i czułe, zwrócone ku niemu słowa pochwały: „Jaki słodki! Jaki śliczniutki! Ach, jakie pultaski i niebieskie oczęta!”, co rzeczywiście jest bardzo miłe. Tyle że te miłe zachwyty są całkowicie sprzeczne z tym, co wyraża spojrzenie: „Żeby cię szlag trafił!”.

W wyniku tego następuje złe samopoczucie lub załamanie nerwowe, kiedy to nawet nie wierzący w zabobony rodzice mawiają do siebie po cichu: „ktoś rzucił urok!” Innej nazwy kolokwialnej nie ma, a z punktu widzenia naukowego – nastąpiła reakcja systemu nerwowego na niezgodną informację, która z założenia nie może być odebrana i przyjęta przez mózg.

Mózg, za przeproszeniem, też może mieć odruch wymiotny. Nawet w Biblii jest napisane: „Nie spożywaj, chleba człowieka zawistnego i nie pożądaj jego łakoci. Jedz a pij, rzecze tobie: a myśl jego nie jest z tobą. Pokarmy, któreś jadł, zrzucisz: i utracisz wdzięczne słowa twoje”. Jedzenie może być dobre i słowa przyjemne i poczęstunek szczodry, lecz niewerbalne reakcje gospodarza człowiek przyjmuje nieświadomie wraz ze smacznym pożywieniem, czy lampką starego dobrego wina. Dlatego, w niektórych krajach istnieje dziki obyczaj: jeśli obcy człowiek pochwali dziecko z zachwytem, krewni mogą ze smutkiem kazać na dziecko splunąć. Z punktu widzenia „podwójnego wiązania” jest to całkowicie uzasadnione żądanie, mające na celu ujednolicenie zawistnych myśli i działania. Żadnej dwuznaczności; pozazdrościł, znienawidził, splunął – tego typu przekaz mózg jest w stanie przyjąć. Jest to nieprzyjemne, ale jasne i zrozumiałe. Mimo że nie jest przyjemnie, to do „krótkiego spięcia” nie dochodzi!

Z „podwójnym przekazem” zetknęłam się w praktyce, kiedy to po świętowaniu urodzin zachorowała kierownik wydziału – cała impreza przebiegła znakomicie, padały pochlebne słowa i przyjemne życzenia. I tort podwładni zamówili wprost cudny, z napisem: „Wszystkiego najlepszego z okazji 58 urodzin!”, na którym widniały brązowe róże i wstążeczki… Piękny tort, nic dodać, nic ująć. Tyle że solenizantka przepłakała potem całą noc, czując się staruszką, której już czas na emeryturę, wspominając brązowe kremowe wstążeczki. „Podwójnym wiązaniem” może stać się wiadomość wraz z uśmiechniętym emotikonem – jeśli jest to przykra, obraźliwa wiadomość. Nie dosyć, że autor napisał podłość, obraził, ubliżył, pozbawił wartości, to jeszcze dołączył buźkę z uśmiechem, która jest symbolem przyjaźni i humoru. Sens wiadomości jest jeden, a emotikonu – zupełnie przeciwny.

Dlatego, pozostaje nie tylko przykre uczucie na skutek grubiaństwa i chamstwa, wywołana zostaje też reakcja systemu nerwowego „krótkie spięcie”, ból po zakleszczeniu w pułapce, do której trafiliśmy przypadkowo. Albo i nie przypadkowo. Przecież historia o synie w psychiatrycznej klinice zakończyła się tak, że syn wyzdrowiał. Wyleczył go życzliwy kontakt i proste, zrozumiałe przekazy lekarza. Brak „podwójnych wiązań”. Z kolei rozmowa z matką nic nie dała: ona nic nie zrozumiała. Niby. Niemniej doktor zobaczył na własne oczy, że było jej wygodnie mieć u swego boku nienormalnego, uzależnionego syna – schizofrenika, który był jej całkowitą własnością…

Jednak, odpowiedni wniosek lekarz mimo wszystko wyciągnął – skutki „podwójnych wiązań” i schizogennego otoczenia można usunąć. Można wyleczyć człowieka nawet z zaburzenia psychicznego, jeśli chory będzie się znajdował w zdrowych relacjach i normalnym otoczeniu. Pacjenci, którzy pozostawili schizogenną rodzinę, wracali do normy i stawali się zdrowymi członkami społeczeństwa – oto zasadniczy wniosek. Na nim właśnie się skupmy, bo świadomość tego pomoże uniknąć dwuznaczności i sprzeczności, pułapek, zasadzek, których ostatnimi czasy jest zbyt wiele…

Anna Kirjanowa
zen.yandex.ru/media/anna_kiryanova

Tłumaczenie: Tatiana Jankowska

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *